Marcovia dalej przegrywa
Klątwa czy zwyczajna rzecz?
Kibice Marcovii Marki pragnęliby w końcu widzieć swój klub zwycięski. Niestety, póki co taki widok pozostanie tylko w sferze marzeń. Markovia nie zachwyca, a wręcz rozczarowuje. Oczywiście w futbolu różnie bywa i czasami nawet najlepszym może się trafić zła passa, natomiast fakty nie napawają optymizmem. Jest to bowiem trzecia przegrana naszego klubu pod rząd. Boli to szczególnie, iż mecz rozgrywał się w Markach. Marcovia Marki mierzyła się z Wkrą Żuromin, natomiast wynik końcowy to 3:1 dla gości. Można by na pocieszenie powiedzieć, że tak czasami bywa. Że czasami trzeba trochę poprzegrywać, żeby potem zwyciężać. Że to zwyczajna rzecz w piłce nożnej. Ale oprócz tego można zadać sobie jeszcze inne pytanie: czy to aby nie klątwa?
Przebieg meczu
Pewne nadzieje dali gospodarzom Kamil Świerczek i Damian Świerblewski, ale po kolei. Mecz Marcovia zaczęła aktywnie. Skrupulatnie budowała akcję, starała się wykorzystać atak pozycyjny, natomiast niewiele z tego wynikało. A to była jak woda na młyn dla graczy Wkry, którzy prezentują styl gry z kontrataku. W ten sposób Marcovia podchodziła, Wkra atakowała, znów Marcovia się zbliżała pod bramkę gości, to ci wychodzili z kontrą. I tak bezskutecznie z obu stron niemalże przez pół godziny.
Sytuacja zmieniła się w 27 minucie, kiedy to Wkra zdobyła prowadzenie. Pięknie i precyzyjnie wykonany rzut wolny, sprawił że Krzysztof Ufnal nie miał żadnych szans. Dalsza część pierwszej połowy nie przyniosła niczego nowego ani dla gości ani dla gospodarzy, więc piłkarze obu drużyn schodzili do szatni przy rezultacie 1:0.
Piłkarze Marcovii od 45 minucie uporczywie starali się uskuteczniać to, co pokazali na samym początku spotkania. Sukcesywnie podchodzili pod bramkę gości i próbowali to wykorzystać, natomiast zabrakło dobrego wykończenia akcji. I znów Wkra wykorzystała swoje kontrataki. Wynik na 2:0 stał się faktem w 57 minucie. Jednakże gospodarze nie poddawali się. Ich upór przyniósł im w końcu korzyść. W 67 minucie bramkę dla Marcovii zdobył Bartosz Otulak, natomiast gospodarze nie poszli za ciosem. Goście przypieczętowali swój tryumf w 83 minucie podwyższając na 3:1. W międzyczasie Marcovia rozpaczliwie próbowała zremisować. Kamil Świerczek i Damian Świerblewski robili co mogli, jednakże ich obie próby zakończyły się niecelnymi strzałami.
Być może Marcovia przełamie ciążącą nań klątwę już za tydzień. Wówczas nasi zawodnicy zmierzą się z Unią.