Marcovia Marki wciąż pechowa
Zła passa trwa
Koszmar dla piłkarzy, koszmar dla kibiców, koszmar dla trenera. Tak jednym zdaniem można opisać serię ostatnich wyników AP Marcovia Marki. Nasz zespół od pewnego czasu nie radzi sobie z rywalami. Gdyby sukcesy były przeplatane porażkami, można by było mieć promyk nadziei, natomiast fakty są takie, że w ostatnich trzech kolejkach Marcovia zdobyła… zero punktów. Dwie porażki pod rząd były jeszcze do przełknięcia, natomiast trzecia, która wydarzyła się w niedzielę, 3 października może kompletnie podciąć skrzydła. Marcovia podejmowała u siebie Wkrę Żuromin, natomiast finalny wynik to 3:1 dla gości.
Przebieg spotkania
Ten mecz w ramach IV ligi miał być dla marczanin przebudzeniem. Po dwóch niefortunnych spotkaniach należało odrobić straty i zdobyć 3 punkty. 1 punkt też był możliwy scenariuszem, nie do końca satysfakcjonującym, natomiast na pewno znacznie lepszym niż porażka. Jednakże po początku spotkania można było spodziewać się dobrego rezultatu. Marcovia ruszyła do ataku, niestety zabrakło jej skuteczności. Piłkarze oddali dwa niecelne strzały. Jak głosi piłkarskie porzekadło: „niewykorzystanie sytuacje się mszczą” i tak było tym razem. Wkra cierpliwie czekała na swoją okazję i nie zawiodła się. W 27 minucie goście zamienili rzut wolny na bramkę. Do gwizdka na przerwę gospodarze nie zdołali niczego zmienić na lepsze dla siebie.
W II połowie Marcovia znowu ruszyła do ataku. Jednakże czy to z braku pomysłu czy z niedopracowania elementu wykończenia akcji gospodarze znów pozostawali nieskuteczni. Należy w tym miejscu pochwalić Wkrę za konsekwentną i spokojną grę w defensywie. Pod kątem ofensywy Wkra nie zmieniła taktyki – wciąż liczyła na kontry. To podejście okazało się najlepsze. W 57 minucie było już 2:0. To mogło pogrążyć gospodarzy, natomiast 10 minut później kontaktowego gola zdobył Bartosz Otulak. Wówczas jeszcze tliła się nadzieja w sercach marczan. Nasi piłkarze mieli jeszcze dwie znakomite sytuacje, ale znowu – zabrakło skutecznego wykończenia. W 83 minucie po kolejnym kontrataku było już 3:1 i rezultat ten nie zmienił się już do końcowego gwizdka.