Historyczne wyścigi w Markach
Dawna rywalizacja motoryzacyjna
Obecnie wielu kierowcom sen z powiek spędzają bajońskie sumy, jakie muszą wydać za benzynę. Problem może wydawać się bardzo współczesny, natomiast nie inaczej sprawy miały się prawie 100 lat temu. W 1928 roku na Strudze również ten problem był aktualny. Polska doganiała Zachód, upodobniała się do innych krajów również po kątem zwiększania liczby samochodów przypadających na mieszkańców. Jednakże wciąż kłopotem była cena paliwa. Dlatego też powstał pomysł by na Strudze zorganizować nietypowy wyścig samochodowy.
Wyścig nie na szybkość
Zwykle wyścig aut kojarzy się z jak najszybszym dotarciem do mety, natomiast nie było tak w 1928 roku. Wówczas konkurs polegał na wyłonieniu najwydolniejszego auta. Organizatorzy wytyczyli tor w kształcie czworokąta. Łączna długość toru wynosiła 13 km, natomiast do rywalizacji stanęło aż 15 aut. Ta liczba zrobiła ogromne wrażenie, bo nawet na Zachodzie w różnego rodzaju rywalizacjach rzadko kiedy brało udział aż kilkanaście pojazdów. Wyścig polegał na tym, że każdy samochód otrzymywał pewną ilość benzyny. Ilość ta była proporcjonalna do baku, natomiast samochody cięższe i z zakrytą karoserią dostawały nieco więcej paliwa. Następnie samochody startowały z wyznaczonego miejsca i przemierzały tor, aż do całkowitego wyczerpania benzyny. Wygrywał ten samochód który jako ostatni pozostawał na chodzie.
Jak łatwo można było przewidzieć uczestnicy tamtego wyścigu przybrali odmienne taktyki. Wyklarowały się dwie wyraźne grupy. Pierwszą stanowili kierowcy, którzy jechali bardzo powoli, natomiast drugą ci, którzy wciskali gaz do dechy. Wyróżniło się dwóch kierowców, którzy reprezentowali każdą z tych skrajności. Rychter jechał wręcz ślimaczym tempem, najwolniej ze wszystkich, natomiast Zangl pędził tempem wyścigowym. Żaden z nich nie wygrał. Rychter odpadł na dziewiątym, zaś Zangl już na piątym okrążeniu. Zwyciężył Liefieldt, który należał do grupy wolniejszych kierowców, zaś udało mu się wykonać 10 pełnych okrążeń.